Piękna trasa na Dürrenfeld Scharte, Blauspitz i Weißer Knopf

Dürrenfeld Scharte – trasa z widokami na Großglocknera i inne trzytysięczniki Wysokich Taurów

Przepiękna kilkugodzinna trasa z widokami na Großglocknera, Großvenedigera i inne trzytysięczniki Wysokich Taurów. Dobre wprowadzenie w grupę Granatspitze, położoną dokładnie pomiędzy masywami Glocknera i Venedigera. Wycieczka dostępna dla każdego górołaza z przeciętną kondycją. Szlak prowadzi widokowymi grzbietami i trawersującymi perciami. Trasa zachwyciła nas mimo nie najlepszej pogody – widoki częściowo przesłoniły nam chmury, a do tego złapała nas śnieżyca. Na zachętę dodamy, że przez cały dzień na szlaku spotkaliśmy jedną czteroosoową rodzinę, dwóch pasterzy, setkę owiec, kozicę i pięć świstaków!

Continue reading

Gletcherweg Innergschlöss – rodzinny szlak do podnóży lodowca Grossvenedigera

Gletcherweg Innergschlöss – rodzinny szlak do podnóży lodowca Grossvenedigera

Jeśli chcecie pokazać dzieciom prawdziwy alpejski lodowiec (albo samemu zobaczyć go z bliska!), wcale nie musicie wybierać się na trudną wyprawę alpinistyczną. Okrężny szlak Gletcherweg Innergschlöss, który wprowadza pod lodowiec jednego z najbardziej znanych szczytów Wysokich Taurów, jest łatwy i dostępny dla każdego o przeciętnej kondycji. Wycieczka  jest niezwykle malownicza – poza widokami z lodowcem w tle będziemy zachwycać się górnymi piętrami zielonych dolin ze stawkami wytopiskowymi oraz absolutnie niezwykłymi ogładzeniami polodowcowymi. Będziemy przechodzić przez dawne osady pasterskie i słuchać szumu coraz to nowych wodospadów. Wycieczka zajmuje ok. 5-6 godzin, ale warto przeznaczyć na nią cały dzień i nie szczędzić sobie odpoczynków w co bardziej widokowych miejscach. Piękna alpejska trasa dla całej rodziny.

Continue reading

Specerowa trasa u stóp lodowca Mölltaler Gletscher

Krótka rodzinna trasa z kolejki Mölltaler Gletscher

Kolejka Mölltaler Gletscher umożliwia wjazd tuż pod wierzchołek widokowego Scharecka, na wysokość 3105 m. Poza możliwością oglądania wspaniałej panoramy na trzytysięczniki Wysokich Taurów mamy też okazję przyjrzenia się z bliska lodowcowi Mölltaler Gletscher. Tutejszy ośrodek narciarski czynny jest przez cały rok – na lodowcu można jeździć również latem! Okolicę oplata gęsta sieć szlaków pieszych. Mamy do wyboru ambitne, wysokogórskie wycieczki (np. na nieodległy trzytysięcznik Hoher Sonnblick), ale też trasy spacerowe dostępne dla każdego. Poniżej opisujemy łatwy spacer z górnej do dolnej stacji kolejki gondolowej, prowadzący przy malowniczo położonym schronisku Duisburger Hütte.

Continue reading

Dolomity Lienzkie – ferraty

Ferraty w Dolomitach Lienzkich

Dolomity Lienzkie to urokliwe austriackie pasmo górskie położone między Wysokimi Taurami a Alpami Karnickimi, rzut beretem od włoskich Dolomitów. W przeciwieństwie do bardziej znanych włoskich koleżanek tutaj na szlakach panuje pustka, a widoki są równie piękne. Rozmach sięgających nieba szczytów i turni w połączeniu z kameralną atmosferą tego niewielkiego pasma górskiego tworzy bardzo przyjemną w odbiorze mieszankę.

Dolomity Lienzkie to prawdziwy raj dla miłośników ferrat. Żelaznych perci jest tu wyjątkowo dużo jak na tak niewielką powierzchnię. To jednak wcale nie znaczy, że wielbiciele pieszych wędrówek nie znajdą tu czegoś dla siebie, wręcz przeciwnie! Wiele szlaków wyprowadza na widokowe przełęcze i szczyty bez konieczności korzystania ze sprzętu autoasekuracyjnego. Wystarczą dobre buty, kondycja, humor i ewentualnie kijki trekkingowe, szczególnie na piarżystych odcinkach szlaków.

Continue reading

Madonnen-Klettersteig – piękna, wymagająca ferrata w sercu Dolomitów Lienzkich

Ferrata Madonnen na widokowe szczyty Grosse- i Kleine Gamswiesenspitze

Jeśli szukacie urozmaiconej ferraty i pięknych panoram, trafiliście w dziesiątkę! Ferrata Madonnen-Klettersteig wprowadza na jeden z najlepszych punktów widokowych w całych Dolomitach Lienzkich. To jedna z najpiękniejszych górskich tras, jakimi kiedykolwiek szliśmy! Trasa jest trudna, ale nie ekstremalna, i niezwykle urozmaicona. Jeśli nie chodzicie po ferratach, na Grosse Gamswiesenspitze możecie wejść także zwykłym szlakiem – warto, bo widok z wierzchołka zapiera dech w piersiach!

Continue reading

Pirkner Klamm – wspaniała ferrata wzdłuż wąwozu i wodospadów

Pirkner Klamm – wspaniała ferrata wzdłuż wąwozu i wodospadów

Niezwykle fotogeniczna ferrata! Mimo że krótka i z niewielkim przewyższeniem, zapewni Wam ogromną dawkę adrenaliny i mnóstwo przyjemności. Prowadzi przez wielkie głazy zasypujące koryto potoku, wspina się po stromych ścianach wąwozu, przechodzi ponad wysokimi kaskadami i przeprowadza przez kilka mostków linowych. Ferrata Pirkner Klamm nie jest odpowiednia dla początkujących, ale jeśli macie już pewne doświadczenie w poruszaniu się po żelaznych perciach, ta wycieczka Was zachwyci! „Kto pragnie przejść ferratę z szerokim uśmiechem na twarzy, ten trafił pod właściwy adres” – pisze o żelaznej perci w wąwozie Pirknerr Klamm Cseba Szepfalusi, autor książki „Ferraty Alp Austriackich”. W pełni zgadzamy się z tą opinią!

Continue reading

Graniowa ferrata na Eggerturm i Seekofel

Seekofel – graniowa ferrata w Dolomitach Lienzkich

Piękne graniowe przejście w bliskim sąsiedztwie Karlsbader Hütte, głównego schroniska Dolomitów Linezkich. Szlak pozwala poczuć prawdziwą atmosferę dolomitowych gór. Fantastycznie ukształtowane turnie, niesamowity warstwowy układ skał, a do tego szerokie widoki, nie tylko dookoła, lecz także bezpośrednio w dół ze szczytów Eggerturmu i Seekofla.

Ferrata na Seekofel nie pozwala się nudzić – zmieniają się widoki, zróżnicowany jest też sam jej przebieg. Trudności na trasie są umiarkowane, większe jedynie przy przejściu przez Eggerturm, jednak to miejsce można ominąć łatwiejszym trawersem.

Dla nieferratowców polecamy nawet samo podejście na punkt widokowy ponad schroniskiem Karlsbader Hütte albo dalej, na przełęcz Ödkarscharte i widokowy szczyt Teplitzer Spitze. Z Ödkarscharte można zejść też alternatywną drogą przez przełęcz Kerschbaumer Törl, co dodatkowo urozmaici trasę.

Continue reading

Spitzkofel – ferrata w pięknej dolomitowej scenerii

Spitzkofel  Klettersteig – trasa na jeden z głównych szczytów Dolomitów Lienzkich

Trasa na jeden z głównych szczytów Dolomitów Lienzkich prowadzi wśród przepięknej dolomitowej scenerii skalnej. Po drodze spotkamy też zielone dolinki ze norami świstaków, a wyżej – dzikie piarżyste percie w otoczeniu strzelistych szczytów. Spitzkofel jest świetnym punktem widokowym, jednak nawet przy gorszej widoczności wycieczka sprawi mnóstwo przyjemności – gąszcz dolomitowych turniczek, dziko postrzępione skały i urwiste ściany sprawią, że nie będziemy się nudzić. Przejście trasy nie powinno stanowić problemu dla doświadczonych turystów tatrzańskich.

Continue reading

Spitzenstein – ferrata na zachodnim krańcu Dolomitów Lienzkich

Spitzenstein – ferrata na zachodnim krańcu Dolomitów Lienzkich

Ferrata na Spitzenstein (2265 m n.p.m.) nie jest trudna (A/B), nie jest też długa (1 godz.). Wycieczka obfituje jednak w pierwszorzędne wrażenia. Pierwsze skrzypce grają obłędne widoki na Alpy Karnickie i wyłaniające się zza nich wierzchołki włoskich Dolomitów. Bardzo przyjemny (choć wymagający uwagi) jest też spacer powietrzną percią na Spitzensteinie. Dzięki kolejce gondolowej z Obertilliach całość zamkniemy w półdniowej wycieczce. Jeśli zrezygnujemy ze wspinaczki na wierzchołek Spitzensteinu, trasa będzie doskonale nadawała się również dla rodzin z dziećmi.

Continue reading

Pfänder – kolejka na widokowe wzgórze nad Jeziorem Bodeńskim

Austrii przypada najkrótszy fragment linii brzegowej Jeziora Bodeńskiego. Jedynym większym miastem jest ok. 30-tysięczna Bregencja. Miasto traktujemy jednak dzisiaj po macoszemu, skupiając się na wjeździe kolejką na Pfänder – wzgórze oferujące chyba najpiękniejszy widok na Jezioro Bodeńskie. Może nie jest to zbyt imponujący szczyt, ale widoki są zdecydowanie warte spędzenia tutaj kilku godzin! Pfänder to jeden z najwyżej położonych punktów widokowych nad Jeziorem Bodeńskim. Po dzisiejszej wycieczce mamy wrażenie, że zagospodarowano go specjalnie z myślą o dzieciach! Nie żałujemy nawet tego, że dojazd z drugiego końca Jeziora Bodeńskiego zajął nam niemal 2 godziny.

Pfänder – widokowe wzgórze nad Jeziorem Bodeńskim w Bregencji

12 sierpnia 2018, niedziela

Piękna, letnia pogoda, 30 stopni i słońce

Po niemieckich kurortach wokół Jeziora Bodeńskiego i szwajcarskich górach przyszła dzisiaj kolej na odwiedzenie austriackiego fragmentu wybrzeża Bodensee. Spośród różnych atrakcji wybraliśmy wjazd kolejką linową na Pfänder – wzgórze położone tuż nad Jeziorem Bodeńskim, oferujące wspaniały widok i na samo jezioro, i na piętrzące się na południu szczyty – od Säntisa do doliny Renu po niemieckie Alpy Algawskie. Potem wybraliśmy się na krótki spacer po zabytkowych zaułkach Bregencji.

Kolejka na Pfänder

Wjazd kosztuje 13 euro za osobę dorosłą (26 euro bilet rodzinny). Mając wykupioną kartę zniżkową Bodensee Erlebniskarte, na szczęście nie musimy już nic płacić – omija nas też długaśna kolejka do kas.

No właśnie, kolejki i tłumy. Co dzień obiecujemy sobie, że wstaniemy wcześniej i ruszymy na wycieczkę przed południową falą. I co dzień nam się nie udaje 😉 Na pewno wjazd na Pfänder o godzinie 8.00 czy 9.00 rano byłby dużo przyjemniejszy, a i poranne światło bardziej sprzyjałoby podziwianiu widoków. We dwoje jeszcze jakoś potrafimy się przestawić na poranne wstawanie, ale na rodzinnych wakacjach wychodzi nam na trzy z dwoma. A dziś co najwyżej na mierny.

Pfänder to jeden z najpiękniejszych punktów widokowych nad Jeziorem Bodeńskim.

Kto późno przychodzi (a właściwie przyjeżdża), ten gapa!

Przyjeżdżając do Bregencji w okolicy południa, musieliśmy dziś stać i w korkach dojazdowych (dojazd z naszego Radolfzell zajął nam prawie dwie godziny…), i mieliśmy wielki problem ze znalezieniem miejsca do zaparkowania – wszystkie większe parkingi były już pozajmowane. W końcu udało się nam zostawić samochód gdzieś przy ulicy (w niedziele bezpłatnie). No, ale takie są uroki przyjeżdżania w szczycie sezonu do miejscowości turystycznej…

Kolejka wjeżdża na szczyt zaledwie w kilka minut. Warto stanąć z tyłu wagonika, bo widoki na Jezioro Bodeńskie są z każdym metrem rozleglejsze i naprawdę zachwycają.

Z przyjemnością zauważamy, że dzieci są na Pfänderze mile widzianymi gośćmi. Wszystko jest tu zorganizowane tak, żeby ułatwić życie podróżującym rodzinom. W budynkach dolnej i górnej stacji kolejki urządzono miniplace zabaw, umilające najmłodszym oczekiwanie na przyjazd wagonika. Pomysłowy plac zabaw znajdziemy też na szczycie, tuż obok wyjścia z kolejki.  W czasie gdy dzieciaki szaleją na huśtawkach i zjeżdżalniach, rodzice na spokojnie mogą cieszyć oko przepysznymi widokami. A popatrzeć naprawdę jest na co!

Oby w każdym budynku kolejki były takie placyki zabaw dla dzieci!

Plac zabaw przy górnej stacji kolejki – Grześ i Sebuś mają gdzie podokazywać!

Stare wagoniki – zupełnie, jak nasze dawne na Kasprowy!

Najpiękniejszy widok na Jezioro Bodeńskie?

Gwiazda nr 1 to oczywiście samo Jezioro Bodeńskie, które z Pfändera wydaje się zaledwie o rzut beretem, tuż pod naszymi stopami. Gdy odwrócimy głowę, jest chyba jeszcze piękniej, bo zmieniamy scenerię na górską. Widok – jak zachwala ulotka informacyjna – obejmuje 240 alpejskich szczytów. Nie liczyliśmy, ale nie ma chyba w tym wielkiej przesady – widzimy przed sobą morze szczytów aż po horyzont. Z góry przepięknie prezentuje się też dolina Renu wypływającego z Alp.

Rano mieliśmy wątpliwości co do sensu prawie dwugodzinnego dojazdu do Bregencji i wahaliśmy się: jechać czy nie jechać. Po obejrzeniu widoku z Pfändera już wątpliwości nie mamy – zdecydowanie było warto!

Wjeżdżając na górę, spoglądamy na piękną starówkę pobliskiego Lindau.

Już z góry zadziwiamy się ujściem Renu wchodzącym daleko w Jezioro Bodeńskie.

Trasy spacerowe zapraszają do dalszej wędrówki.

A piękne widoki powodują, że chciałoby się rzucić wszystko i tam jechać!

Z drugiego punktu widokowego podziwiamy alpejską panoramę.

A gdzie ten szczyt?

Widoki to nie jedyne atrakcje. Rozrywki dla dzieciaków dopiero się rozpoczynają. Wierzchołek Pfändera jest zorganizowany tak, by zapewnić turystom w różnym wieku – również tym najmłodszym – co najmniej pół dnia atrakcji (warto przy kasie wyciągu wziąć mapkę ze schematem ścieżek spacerowych po Pfänderze – na pewno się przyda).

My zaczynamy naszą wycieczkę od honorowego wejścia na sam szczyt wzgórza. Wspinaczka to bardzo mozolna i czasochłonna, bo trwa całe 5 minut – w tyle czasu utwardzona ścieżka wprowadza na wierzchołek. Na szczycie stoi wielki maszt przekaźnikowy oraz budynek gospody. Wierzchołek jest symbolicznie oznaczony krzyżem. Obok ławeczka zachęca do odpoczynku. O dziwo sam szczyt Pfändera jest spokojny – większość ruchu turystycznego koncentruje się w okolicy górnej stacji kolejki.

Obowiązkowo zaliczamy sam szczyt Pfändera (1064 m n.p.m.).

Szkoda, że gasthausowe parasole oszpecają wierzchołek.

Park Alpejskiej Fauny

Po zejściu z wierzchołka idziemy tam, gdzie udaje się większość niedzielnych turystów – na półgodzinną trasę spacerową po Parku Alpejskiej Fauny (Wildpark Rundweg, wstęp bezpłatny). Ścieżka biegnie tuż obok wybiegów alpejskich zwierząt – można zobaczyć koziorożce alpejskie, muflony, świstaki, ale też całkiem znajome dziki. Chętni mogą też pójść do obserwatorium ptaków drapieżnych – o określonych godzinach organizowane są tu pokazy m.in. sokołów i orłów (wstęp 1 euro, płacą tylko dorośli, wejście na drodze Wildpark Rundweg).

Teraz pora na Alpenwildpark.

W Parku Alpejskiej Fauny udało nam się podejrzeć koziorożce.alpejskie.

Jeden nawet wygrzewał się w słońcu.

Inne zwierzaki pochowały się w cieniu – przed nami jelenie, zupełnie jak w mazurskim Kosewie.

Ścieżka spacerowa (Wildpark Rundweg) to wznosi się, to opada.

Austriacy pomyśleli o wszystkim, na dłuższym podejściu zrobili specjalne atrakcje dla dzieci, żeby im się nie nudziło.

Chłopcy od razu przestali narzekać…

Mapka atrakcji mieszczących się na kopule szczytowej Pfändera.

Dzieciakom bardzo podobają się zwierzęta, ale atrakcją nr 1 okazuje się usytuowana mniej więcej w połowie trasy Wildpark Rundweg gigazjeżdżalnia (Rutsche, również bezpłatna). To wielka, zakrętowa rura – na oko co najmniej 20-metrowa. Dzieciaki (samodzielne zjazdy od 6 lat) szaleją na równi z rodzicami – my też próbowaliśmy w niej swoich sił!

Najlepsza atrakcja dla dzieci jest schowana w najdalszym punkcie trasy spacerowej.

Na superową arcydługą zjeżdżalnię dali się namówić wszyscy, nawet rodzice!

Gdyby komuś było mało spacerów, może na szczyt Pfändera wejść pieszo (albo zejść po wjechaniu kolejką) 6-kilometrowym szlakiem – patrząc z kolejki, szlak wydawał nam się łatwy i bardzo przyjemny. My już nie zdecydowaliśmy się na piesze zejście – chcieliśmy jeszcze pobłąkać się trochę po zabytkowym Górnym Mieście w Bregencji. Ale wycieczkę na Pfänder gorąco polecamy. Strona internetowa kolejki: www.pfander.at

Gdy tylko chłopcy pozwolą,  kontemplujemy widoki.

Masyw Alpstein z Säntisem góruje nad doliną Renu.

Wzrok ucieka gdzieś na horyzont.

Kolejny raz przejeżdżający wagonik kolejki przypomina, że pora wracać.

Pod nami Bregencja z pięknym, zadrzewionym molo.

A tu Bregencja na tle masywu Alpstein.

Nad miastem górują wieże kościołów i średniowieczna wieża św. Marcina.

Spacer po Górnym Mieście (Oberstadt) w Bregencji

Górne miasto kontrastuje swoim spokojnym, cichym klimatem z zatłoczonymi rejonami kolejki na Pfänder. Zmotoryzowani mogą tu spokojnie zostawić samochód – w okolicy kolejki na Pfänder szpilki nie ma gdzie wcisnąć, a tu miejsc postojowych jeszcze jest bardzo dużo – gdybyśmy o tym wiedzieli wcześniej, na pewno nie staralibyśmy się gorączkowo upakować naszej ciężarówki w tangramie parkujących pod dolną stacją kolejki aut. To oczywiście opcja godna polecenia głównie dla turystów, którzy chcą połączyć wjazd na Pfänder ze zwiedzaniem miasta.

W drodze do Górnego Miasta spotykamy uroczą fontannę.

Przed nami brama miejska.

Strzegła ona wejścia do Górnego Miasta.

Średniowieczna brama i wieża

Spacer po Oberstadt jest bardzo przyjemny – gdyby dzieciaki nie były już tak zmęczone długim dojazdem i plątaniem się po Pfänderze, chętnie zabawilibyśmy tu dłużej. A tak to przyglądamy się dokładniej tylko najważniejszym zabytkom tej części miasta. Po pierwsze: XV-wiecznej bramie św. Marcina – dawnej bramie obronnej górnego miasta. I po drugie: wieży św. Marcina, położonej tuż obok bramy. Tę dawną wieżę obronną zbudowano w XIII w., a ok. 1600 r nakryto ją charakterystyczną bulwiastą kopułą.

Obecnie wieża służy jako punkt widokowy – za opłatą (3,50 euro dorosły, 7 euro bilet rodzinny) można wejść na górę. Prawdę mówiąc, widok z góry nie jest jakiś specjalnie rozległy – a może to po porównaniu z Pfänderem odnieśliśmy takie wrażenie? W każdym razie jeśli nie chcecie wydawać niepotrzebnie pieniędzy, wystarczy naszym zdaniem obejrzeć wieżę z zewnątrz – by wygląda faktycznie wspaniale.

Bardzo polecamy też zajrzenie do urządzonej obok wieży kaplicy – zachowały się tam piękne XIV-wieczne (i doskonale widoczne) freski. Wieża przypomniała nam nasze odwiedziny w wieży rycerskiej w Siedlęcinie. Tam też są piękne freski, tyle, że o tematyce świeckiej (nasza relacja tutaj).

XIII-wieczna wieża św. Marcina otrzymała barokową kopułę na przełomie XVI i XVII w.

Na jej dolnym poziomie mieści się kaplica.

Ściany kaplicy pokrywają XIV-wieczne freski!

Przypominają nam się freski z wieży rycerskiej w Siedlęcinie.

Na ekspozycji w wieży jest wiele cennych eksponatów, np. dawne stroje kąpielowe!

Widok z wieży na dachy spokojnego Górnego Miasta.

Co jeszcze warto zobaczyć w Bregencji?

W pierwotnych planach chcieliśmy jeszcze bardzo pospacerować po okolicach molo – ponoć to w Bregencji jest wyjątkowo urocze, tonące w kwiatach. W Bregencji zależało nam też na zobaczeniu słynnej pływającej sceny na Jeziorze Bodeńskim (Seebühne), położonej ok. pół kilometra na zachód od molo. No, ale dzieciaki były bez obiadu, zmęczone, już zaczęły się robić marudne – odpuściliśmy.

Romantyczny spacer po molo zamieniliśmy na obiad pod znakiem literki M. z zakrętową zjeżdżalnią, którą zachwycał się Grzesiek. Cóż, podczas podróży rodzinnych bez modyfikacji planów się nie obejdzie. No trudno – pewnym pocieszeniem jest to, że molo pięknie widzieliśmy z Pfändera, z góry.

Bo wycieczka na Pfänder była główną atrakcją dzisiejszego dnia – przepiękne widoki, atrakcje dla dzieci – obowiązkowy punkt programu podczas rodzinnego zwiedzania Bregencji. Nam bardzo się podobało!

Widać też górujące nad miastem wieże kościołów.

*********************

Po przyjechaniu do naszego Radolfzell zaczepia nas starszy pan, sąsiad z ulicy Kapellenweg. Mówi, że bardzo się cieszy, że jesteśmy z Polski, bo on jest wielkim fanem… polskiej muzyki ludowej. Od lat fascynuje się polskim folkiem, założył nawet na Facebooku profil poświęcony tej tematyce – mówi, że to dla niego najpiękniejsza muzyka! Opowiadał też, że przez dwa miesiące mieszkali u niego kiedyś studenci z Polski, chodzili na uniwersytet w Konstancji. Pytał, z jakiego miasta jesteśmy i gorąco nas pozdrawiał. Jakie przyjemne są takie rozmowy i spotkania!